środa, 31 października 2007

Nogo-mruk

Nie mogę już znieść tej nogi! Tego, że pobolewa, że nie jest dobrze, że nic nie wiadomo. Nie mogę robić wielu z pozoru małych i nic nie znaczących rzeczy. Wiem, że są sprawy ważniejsze niż te szczegóły, o których myślę, a o których wiedzą tylko niektórzy z czytających te słowa. Wydaje mi się, że życie składa się właśnie z tych szczegółów, że najważniejsze są te wszystkie małe rzeczy. Z wielu małych rzeczy można zrobić coś wielkiego i trwałego. Jeśli umiesz się cieszyć z tych drobiazgów to życie jest naprawdę fajne. Myślę, że ja umiem, dlatego tak bardzo mi brakuje wielu rzeczy, których robić nie mogę i już się martwię tym, że niektórych nie zrobię.

Nie jest tak, że nie mam humoru, bo Królewicz Sebuś ma się całkiem nieźle i zaraz po odprawieniu służby idzie spać w dobrym nastroju. Tylko są takie momenty, że mam ochotę krzyczeć z wściekłości. Teraz jestem taki słodko-gorzki. Cieszę sie z dnia który minął i wbrew pozorom piszę wszystkie te słowa z uśmiechem, ale gdzieś w środku są te wszystkie wątpliwości i stres. Dla faceta brak podstawowej sprawności ruchowej to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia.

mam nadzieję, że szybko się tego pozbędę

niedziela, 28 października 2007

Wypad na wieś

Dzisiaj oprócz cyrku był jeszcze mały wypad na wieś. Niestety bez Super Dziewczyny, ale nadrobimy to w przyszłym tygodniu - o ile pogoda nie pokrzyżuje nam planów. Mimo tego, że byłem sam, a ból głowy dawał mi się mocno we znaki, był to czas owocny jeżeli chodzi o zabawy komórkowym aparatem. Oto cząstkowy wynik moich wędrówek po podwórkach i wzgórkach.

Ostatnia stokrotka i pierwszy liść

Jesienny las

Jesienny las (zza drzewka)

Tajemnicze pnie - entowie

Ścieżka

Kurnik

Zamek Bąka zza kasztanowca

P.S. Cyknąłem jeszcze kilka fotek na cmentarzu. Publikacja wkrótce.

Cyrkownia

WOW! Pamiętacie kiedy ostatnio byliście w cyrku? Ja miałem ... nie pamiętam ile miałem lat, ale było to dość dawno. Dziś mogłem sobie przypomnieć jak wygląda arena cyrkowa. Uwielbiam występy na żywo - teatr, koncerty i... cyrk! Świetna sprawa i jeżeli tylko będziecie mieć okazję polecam Cyrk Zalewski. Gdy zobaczyłem małą liczbę artystów pomyślałem, że będzie jednak przeciętnie i cyrk chyba nie jest już tak fajny jak kiedyś. Jakże fantastyczne było rozczarowanie! Świetny pokaz akrobatyki, iluzji, różnorodne występy ze zwierzętami, zabawny klaun (mimo, że tylko jeden), ogrzewany namiot i niezmiennie drogi bufet. Dobrze było dzielić ten wieczór z Super Dziewczyną.

Oby więcej wspólnego czasu, gdziekolwiek.

piątek, 26 października 2007

Poranny Piotrków

Dziś rozpocząłem dzień od spaceru. W porannym autobusie spotkałem Pana Znajomego Informatyka, który na moje stwierdzenie, że wybieram się do Super Dziewczyny zapytał: "To gdzie ona mieszka? W Gdańsku?". Przyznam, że rozbawiła mnie jego wypowiedź i jego zaspana twarz. Dzisiaj chyba wszyscy się nie wyspali poza mną:P Albo tylko mi się wydaje, że się wyspałem. W każdym razie dwudziestominutowy spacer podobał mi się mimo zimna i wczesnej pory. Fajny początek dnia.

W trakcie spaceru powrotnego złapałem "bernardynów o poranku" i zajrzałem na dworzec PKS. Niestety jak zwykle rozczarowałem się sposobem udzielania mi informacji. Przede wszystkim kobieta, którą tam spotykam sprawia wrażenie jakby siedziała tam za karę. Ja rozumiem, że osiem godzin w małym pokoiku nie jest może najciekawszą pracą, ale skoro jestem klientem pks i istnieje coś takiego jak informacja to wypadałoby chociaż "dzień dobry" odpowiedzieć. Pomijam fakt, że najpierw w informacji zastałem sprzątaczkę. Patrzę i się zastanawiam czy ja aby na pewno dobrze trafiłem. Może to sprzątaczkowa informacja i zamiast o pksie dowiem się o długości kija od szczotki, albo zawartości pobliskiego wiadra. Na szczęście jakoś udało mi się dowiedzieć tego czego dowiedzieć się chciałem - nie od sprzątaczki rzecz jasna. Zastanawiające jest to, że informacje o połączeniach czerpane były z książki (coś powątpiewam w jej aktualność) oraz fakt, że nie udało mi się dowiedzieć czy w interesującym mnie autobusie jest zniżka czy nie. To podobno zależy od kierowcy. Bardzo ciekawe nie?

W dalszej drodze powrotnej złapałem jeszcze widok dworca PKP z kładki nad torami. Jest ciekawszy niż PKS, przynajmniej według mnie.

wtorek, 23 października 2007

Studenckie politykowanie

Krew mnie zalewa gdy słyszę głosy fanatyków. Nie cierpię bezsensownego biadolenia, a ostatnio często zdarza mi się je słyszeć. Niestety!

Wszyscy wiemy jakie są wyniki wyborów. Są jakie są, będzie co ma być. I naprawdę nie interesuje mnie czy ktokolwiek z Was głosował na PiS, PO czy LPR. To Wasz wybór. Poszliście na wybory? Chwała Wam za to.

Tymczasem wiecznie niezadowolona brać studencka narzeka na całego. Zwykle zwolennicy PiS. Podkreślam - nic do Was nie mam, ale po prostu nie chcę słuchać głupiego gadania. Fanatyczni "kultyści" tej partii twierdzą, że całe życie kręci się wokół PiS. Przegrali, bo media źle prezentowały ich politykę. Kampania nie była taka jak potrzeba, bo ktoś spoza partii namieszał. A facet opowiadający o tym, że w Polsce mamy bałagan niby w domyśle mówi "teraz będzie lepiej bo rządzić będzie PO". Zgroza. Uczepię się ostatniego zdania podrzędnego z mojej wypowiedzi.

Profesor na wykładzie opisuje bałagan w naszym kraju. Szczególnie zaś w dziedzinie finansów. Mówi o problemach związanych z utrzymywaniem projektu programistycznego. Z racji wprowadzenia zmian w prawie finansowym, ma on dodatkową robotę jako programista bo w ramach gwarancji musi dokonywać poprawek w programach swoich klientów. Stwierdza, że to niewygodne i nieprzyjemne. I tutaj błyskotliwa reakcja studenta, zwolennika PiS: "No tak, teraz będzie lepiej bo rządzić będzie PO". Zareagowałem zdaniem: "Przecież on nic takiego nie powiedział". Odpowiedź "Tylko głupek by się nie domyślił". Domyśliłby się albo nie, skoro tego nie usłyszałem czy jestem głupcem?

poniedziałek, 22 października 2007

Wieści z "kolanowego" frontu

Byłem dzisiaj ustalić szczegóły odnośnie artroskopii kolana. Wydawało mi się, że już mi przeszło stresowanie się tą sytuacją. Jednak wracając do akademika doszedłem do wniosku, że to nie jest dla mnie takie hop siup. Być może dla lekarza to rutyna, ale ja nie daję sobie zaglądać do kolana raz w tygodniu. Znów się denerwuję "co to będzie".

Data zabiegu: 29 listopad godz. 8:00

To będzie godzina "zero", zsynchronizujmy zegarki :P

piątek, 19 października 2007

Chwytając powietrze

Czy macie czasem takie momenty kiedy chcielibyście przytulić powietrze wokół was?

Ja tak mam, gdy tęsknię.

Idzie zima

Ranek zupełnie nie zdradzał tego co może nastąpić popołudniu. Nie wierzyłem iGooglowym prognozom pogody. Mamy jesień za oknem i już!

Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy wracając wieczorem do domu zobaczyłem śnieg (z niewielką domieszką deszczu).

Ulice płyną, z nieba kapie ciapka, a ja cieszę się, że nie musiałem moknąć. Uratowała mnie parasolka Super Dziewczyny :)


Ale i tak wolałbym nie wracać...

czwartek, 18 października 2007

Wieczór

"Ty jesteś jedna
Jesteś podwiniętą rzęsą pod moją powieką"

"To cholerna niepewność
Kiedy znowu wreszcie staniesz w drzwiach
I to czy zobaczę Cię na pewno"

"Miłość to raczej nie chemia
To nie są małpie gaje
Kiedy uśmiechamy się przez łzy"

"Jestem prostym pytaniem
Ty jesteś na nie odpowiedzią"

"Moje oczy są oczami wariata
Kiedy spotykają się z twoimi oczami"

Powyższe słowa pochodzą z 28 (One Love) oraz Stąpając po niepewnym gruncie (ostatni cytat) Pidżamy Porno. Dzisiejszy wieczór był bardzo skąplikowany, to trochę tak jak te uśmiechy przez łzy i oczy wariata.

środa, 17 października 2007

LG KU250

Od kilku dni jestem posiadaczem telefonu LG KU250 w sieci Play. Postanowiłem, krótko opisać wady i zalety mojego wyboru.



Wady:
- narastający dzwonek
- mała konfigurowalność
- nie umiem wyłączyć poczty głosowej (poradziłem sobie, kod ##002# załatwił sprawę:P)
- miękka i płaska klawiatura (trzeba się po prostu do niej przyzwyczaić)

Zalety:
- telefon 3G
- niezła bateria
- mp3
- słuchawki w zestawie
- karta pamięci 512 MB w zestawie
- niska cena
- SMS i MMS w jednej cenie

Na pytanie czy warto brać ten telefon, dziś mogę odpowiedzieć, że tak. W sumie jakbym nie był przekonany do zakupu to bym go nie dokonał.

Najkrócej rzecz ujmując. W tej cenie nie znajdziemy ani lepszego telefonu, ani lepszej oferty (Play).

Specyfikacja telefonu (strona P4)

niedziela, 14 października 2007

Ziemia w naszych rękach

Podczas gdy spory odsetek ludności bawi się niedzielnym wieczorem przy tańcu z gwiazdami, ja zasiadłem do gimpa i paint.neta, by stworzyć poniższą grafikę, będącą połączeniem trzech wygooglanych obrazów. Jak wrażenia?

piątek, 12 października 2007

Huśtawka

Zaczęło się w środę. Miałem dziwną noc. Obudziłem się z wrażeniem jakbym dopiero co zszedł z boiska. Zmęczony i wyczerpany. Po przespanej nocy to dość dziwne. Prysznic i ciągłe myśli, że to raczej nie mój dzień.

Na zajęciach z Projektu dyplomowego dostaliśmy porcję koszmarnych tematów, z których żaden nie interesuje mnie w najmniejszym stopniu. Jakby tego było mało dostałem dodatkowy program, który przygotuję "Tak po prostu, bez oceny. Bo to trywialne". Program ma otwierać, edytować, zapisywać pliki bmp. Taki MS Paint. Wbrew pozorom nie jest to łatwe zadanie. Szczególnie, że aby uzmysłowić działanie niektórych mechanizmów dotyczących bitmap, mam zakaz korzystania z bibliotek graficznych C++. Mam wszystko zrobić od zera. Jest tylko mały problem. Po pierwsze, nie jestem programistą. Po drugie, nie zamierzam być. Po trzecie, jak dotąd nie mam zielonego pojęcia o C++. Jednym słowem kupa.

Jednak to jeszcze nie to. Popołudniu byłem u lekarza. Kontrola w sprawie mojego skręconego kolana. Byłem pewien, że wszystko będzie ok, ewentualnie jakieś wskazania na temat tego co mogę, a czego nie mogę robić. Lecz lekarz nie wie co mi jest, nie może mnie w 100% zapewnić, że wszystko będzie dobrze gdy mięśnie odzyskają dawną sprawność. Wie jedno. Ich odbudowa może potrwać dłużej niż oboje przypuszczaliśmy i czeka mnie artroskopia. Jeśli w tym tygodniu wyrobię się z badaniem na przeciwciała ze szczepienia na żółtaczkę to mogę mieć zabieg już w listopadzie.

Zastanawiam się "Ile jeszcze we mnie wiary". Ostatnio ją tracę. Nie przejmuję się jakoś strasznie samym zabiegiem. Jakoś to będzie. Martwię się wynikiem. Mam tylko jedną opcję pozytywną, ale aż kilka negatywnych. Od uprzykrzających życie po zatrzymujące mnie w szpitalu na dłuższy okres. Nie cierpię szpitali. Nie znoszę tego miejsca! Nie wyobrażam sobie mojego pobytu w szpitalu! Nie chcę!

Może dla kogoś czytającego te słowa to nic wielkiego, ale od marca minęło bardzo dużo czasu. Bardzo wiele przelanego potu. Przy ubieraniu się, przy chodzeniu po schodach, przy próbach skakania. W momencie, gdy każdego dnia musiałem sobie robić zastrzyk brzuch. To nie jest nic. Nie dla mnie. Wierzyłem, że wszystko będzie dobrze. Nagle brzdęk i wszystko pękło. Nie mam na nic ochoty, nie wiem co mam z sobą robić. Najlepiej idzie mi leżenie w łóżku, z głową odizolowaną od świata.

Boję się, że to nie pójdzie tak gładko jak myśli mój lekarz. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie mam sił. Chciałbym powiedzieć "Będzie dobrze" i mogę to powiedzieć, ale słowa te nie będą mieć już tej wiary co dawniej.

Dzisiaj huśtam się w cyklofrenicznym transie. Z jednej strony się cieszę, bo o 16 zacznie się weekend, ale za chwilę mam ochotę rzucać przedmiotami, później usiąść i nic nie robić i znów od nowa, radość, wściekłość, nic, radość, wściekłość, nic itd. Dziwne to wszystko. Może przesadzam, może martwię się na zapas, ale kurka chyba raz w życiu mam prawo co?

środa, 10 października 2007

Zajawka tematów z Projektu dyplomowego 1

1. Kodowanie Huffmana (39-62)
2. Zastosowanie kodów Huffmana do bezstratnej kompresji plików tekstowych i obrazów
3. Kodowanie Golanda, Rice'a i Tunstala (64-68)
4. Kodowanie arytmetyczne (81-109)
5. Metody słownikowe (123-140)
- LZ 78
- compress, gif (giff), v42
6. Kodowanie predykcyjne
- predykcja z częściowym dopasowaniem (PPM)
- trasnformata Burrowsa_Wheelera
- algorytm Calic JPEG-CS
7. Algorytm FFT
8. Rozwiązywanie układów równań nieliniowych

brzmi ładnie co?

wtorek, 9 października 2007

Parapetowy eksperyment naukowy PEN

Drugi tydzień studiów. Na pytanie "Jak leci?" odpowiadam "Jakoś leci". Faktycznie jakoś tam jest. Póki co zapał do pracy przeszedł mi tylko w przypadku kilku przedmiotów. Niestety jeden z tych przedmiotów to Projekt dyplomowy. Normalnie ludzie robią to co chcą i lubią. Ja mam do wyboru projekt w tematyce metod numerycznych lub algorytmów kompresji danych. Szalenie interesujące, szczególnie, że inne grupy piszą gry, CMSy, aplikacje internetowe i generalnie coś bardziej użytecznego niż to co mam ja. Marudzę? A jakże! Nie podoba mi się to i uważam, że o kant dupy taką sprawiedliwość potłuc. Dlaczego akurat ja (pomijając piętnastu innych nieszczęśników) muszę się męczyć? Nie chciałem być w tej grupie, a jestem. Nie lubię C++, a metody numeryczne będę miał dopiero latem. Wrrrr... No dobrze, jakoś to będzie, ale nie mam najmniejszej ochoty mierzyć się z tym. Niestety muszę. Poza tym dwa nudne wykłady grafika komputerowa oraz algorytmy i struktury danych 2.

Na szczęście na poprawę humoru zajmuję się zupełnie innymi rzeczami. Np. zastanawiam się co stanie się z chińskim sosem pikantnym, który od tygodnia dojrzewa na parapecie mojego okna. Szczelnie zamknięte pudełko przechowuje czerwoną ciecz. Na razie na dnie zbiornika wylądowało coś co można chyba nazwać czerwoną papryką (wersja proszkowa) nieco ponad wytworzyła się leciutka galaretka. Póki co wstrzymuję się otwieraniem tego czegoś. Jednak sądzę, że taka śmierdziuszkowa bomba może mi się kiedyś przydać. Poza tym ciekawi mnie co też dzieje się z sosem chińskim wystawionym na działanie promieni słonecznych.

Oczywiście w ramach poprawy humoru istnieją błogosławione przeze mnie weekedny. Jakby to powiedział optymista? Już tylko środa, czwartek i już piątek! TAK

środa, 3 października 2007

Plan i pierwsze wrażenia

Studia zaczęły się na całego. Mamy już drugi dzień i ciągle nie mam dosyć. Być może ten niedosyt wynika z tego, że na razie niewiele tego studiowania było. Tak naprawdę brakuje mi Piotrkowa, brakuje mi Super Dziewczyny, ale w tym roku mam przedziwny zapał do pracy. Mam nadzieję, że to się nie zmieni gdy przyjdą poważniejsze zadania. A może chce mi się pracować dlatego, że mam wrażenie, iż gdy wezmę się do roboty (nawet w przypadku mniej interesujących zagadnień) rok szybciej zleci? Podobno to pomaga Super Dziewczynie, bo wtedy jej raźniej, że nie tylko ona musi intensywnie pracować w tym roku. Jednak trzy dni tutaj ciągle wydają się niesłychanie długie mimo chęci do pracy, a piątek wcale nie tak bliski, chociaż bliższy niż np. wczoraj. Eh... życie od weekendu do weekendu. Jak to ktoś kiedyś powiedział, mam do kogo wracać.

Miałem jeszcze pochwalić się planem. Z umieszczonej niżej miniatury dowiecie się niewiele poza tym, że przedmioty ułożono w majestatyczne "S". Pewnie od Sebastian, albo Student, albo Super Student (chyba powinno być Superstudent), ewentualnie Super Student Sebastian :P Tak czy siak, dokładny plan uzyskacie klikając w obraz.


A teraz, Polacy, do boju! I czas na obiadek (płatki z mlekiem, mniam)

poniedziałek, 1 października 2007

Kosmiczny śmietnik

Strasznie zbulwersował mnie jeden z komentarzy pod tym artykułem Rakiety wycelowane w Europę. Artykuł traktuje o tzw. tarczy antyrakietowej i o tym jakie byłyby skutki przechwycenia głowicy nuklearnej. Jednym z efektów mogłoby być powstanie kosmicznych śmieci, które krążą na orbicie okołoziemskiej. Facet pisze mniej więcej coś takiego "A co mi przeszkadza jakieś tam śmieci krążące wokół ziemi". Takie zdanie reprezentują ludzie nie gaszący świateł, nie zakręcający wody i pozostawiający swój sprzęt elektroniczny w stanie standby.

Zaraz wyjdzie na to, że zmieniłem się w jakiegoś ekoświra, ale to nieprawda. Po prostu jestem zdania, że musi istnieć jakaś świadomość tego do czego prowadzą działania ludzkości. Onetowy komentujący nie zdaje sobie sprawy z tego, że taki śmieć może uczynić nie małe szkody podczas lotów kosmicznych czy skutecznie uszkodzić międzynarodową stację kosmiczną. Widocznie jeszcze tego w gimnazjach nie uczą. A przecież nie trzeba być Einsteinem by rozumieć, że nuklearne odpady są znacznie niebezpieczniejsze.

Wkurza mnie ta ignorancja odnośnie podstawowej wiedzy. Wkurzają mnie torebki foliowe używane jeden raz. Telewizor włączony dla nikogo. Ogromna ilość smrodzących samochodów. Drażni mnie tzw. cywilizacja i nieustająca konsumpcja.

O dziwo np. MTV stara się lansować postawę bardziej ekologiczną. Istnieje taki blok reklamowy MTV SWITCH, w którym zachęca się młodych ludzi do bardziej świadomego uczestnictwa w życiu naszej planety.

Tymczasem zdarzają się też ludzie, którzy chcą powiedzieć, iż wyprodukowanie jedzenia zapewniającego odpowiednią ilość kalorii powoduje większe zanieczyszczenie niż przejażdżka samochodem do pracy. Czyli tzw. "zdrowy tryb życia" nie jest zbyt dobry dla środowiska. Makabra! Zawsze się zastanawiałem kto pisze takie artykuły. Ktoś próbuje nam wmówić, że jazda autem jest lepsza, bo spalasz mniej kalorii. Nie musisz dużo zjeść, bo się nie zmęczysz jazdą. Zatem jeżdżąc samochodem wszędzie gdzie się da chronisz środowisko! Jak dla mnie paranoja. Jeśli ktoś żre batony na śniadanie, popija je coca-colą to mogę się zgodzić. Ale nie dajmy się zwariować!

I kurka, myślmy chociażby o gaszeniu świateł gdy nie są nam potrzebne.