Wczoraj był pierwszy dzień lata. Pomijam fakt, że wczorajszy deszcz ma niewiele wspólnego z typowym latem. Chociaż ostatnio typowe są gwałtowne zmiany pogody. Zresztą deszcz trochę poprawił mi wczoraj humor. Ten dzień był prawdziwie zagadkową mieszanką pecha. Dlaczego? Oblany egzamin (niestety), powtórka we wrześniu.Zaliczenie, które miało być po egzaminie było w jego trakcie, więc będzie trzeba coś załatwiać, żeby w ogóle do niego przystąpić, znów chodzenie i pieprzenie. Jakby tego było mało stanęły tramwaje, więc na dworzec ruszyłem "z kapcia". Dobrze, że PKS był tani, bo za cieknący dach nie warto płacić więcej niż 6 złotych.
Ogólnie nie podobał mi się ten pierwszy dzień lata, jakoś tak nie letnio i mało pozytywnie przebiegł. To już za mną więc staram się o tym nie myśleć. Jednak gdzieś tam w środku ciągle wkurza mnie, że cholera starałem się i zajebiście mi zależało, a znów gówno wyszło:/ Mam wrażenie, że ciągle nawalam - źle mi z tym.
Trzeba zrobić parę przysiadów i jakoś to będzie. Dziś jest lepszy dzień!
2 komentarze:
Będzie dobrze, musi być ^__^
Grunt żeby mieć pozytywne nastawienie, reszta już sam powoli przyjdzie:)
P.S.To co z tą siatką??Czekam bo jestem chętny ;p
Prześlij komentarz