"Uczysz się po to by zdać egzamin. Egzamin potrzebny jest po to by mieć świstek. Świstek jest potrzebny po to by powiedzieć: 'Mam pieprzony świstek, więc się nadaję do pracy'. A bez pracy nie ma kołaczy"
Przede mną ostatni egzamin. Analiza matematyczna 2, nie wypada nie zdać. W zeszłym roku nie miałem "zaszczytu" mielenia tego materiału bo poległem na Analizie "jedynce", ale w tym roku trzeba dać czadu. Ćwiczenia zaliczone, teraz jeszcze egzamin. Do czwartku jest sporo czasu tylko... dlaczego tak bardzo mi się nie chce. Krytyczny moment nauki to ten, w którym zamiast się uczyć zaczynam zmywać naczynia, wycierać kurze i myć podłogi. To oznaka, że już nic więcej we mnie nie wejdzie bo mam dość. Wyrażenia w stylu "Dla każdego N większego n, takiego, że n należy do naturalnych, istnieje takie otoczenie punktu epsilon, że dla każdego x należącego do funkcji spełniony jest warunek bla bla bla" w pewnym momencie przestają mieć już jakiekolwiek znaczenie.
Tak się tylko zastanawiam czy moja niechęć do nauki matematyki i twierdzeń informatycznych wynika z:
a) lenistwa
b) braku umiejętności uczenia się rzeczy nieprzydatnych
Mama twierdzi, że odpowiedź a... i że trzeba ryć i już. Ale czy naprawdę muszę? Gówno! Nic nie muszę i kropka. Wiec po co?
Tak się tylko zastanawiam czy moja niechęć do nauki matematyki i twierdzeń informatycznych wynika z:
a) lenistwa
b) braku umiejętności uczenia się rzeczy nieprzydatnych
Mama twierdzi, że odpowiedź a... i że trzeba ryć i już. Ale czy naprawdę muszę? Gówno! Nic nie muszę i kropka. Wiec po co?
2 komentarze:
Daj mamie jedną regułkę do rokminienia, to już się nie będzie rzucać =]
Trzymam kciuki i życzę fury niepozmywanych naczyń i kołtunów kurzowych na podłodze =]
c) wykładania przedmiotu tak, że podawane informacje się "nie kleją", choć w rzeczywistości powinny (błąd prowadzącego, który nie zawsze ma rację)
Prześlij komentarz