Pozwolę sobie zacząć do wiosny. Panna wiosna ma w marcu humory o czym większość z nas wie. Ostatnio jest szczególnie zimna i niedostępna. Nie chce pokazać pełni swojej kobiecości. Albo wręcz przeciwnie! Cały czas ją pokazuje. Najpierw jest piękna, cudowna, macha do nas z daleka, puszcza oko. Gdy przychodzi czas, że ma być - jest, ale trochę niezgodna z tym co pokazała nam wcześniej. Ubrana w płaszcz, owinięta szalikiem, z głową ukrytą pod ruską czapą. Na szczęście z czasem rozluźnia się i zaczyna nosić sukienki. Dziś i wczoraj pokazała nam zgrabne łydki. Ładnie, ale czym jest łydka ukazana do połowy? Kusi. Chciałoby się więcej. Chciałoby się grzesznie odkrytych ramion i miękkości ud. Już! Teraz! Wiosna upaja nas tą grą w pokazywaniu swej piękności, moment kiedy staje przed nami naga jest najpiękniejszy. Już się doczekać nie mogę.
Rozgadałem się o tej wiośnie nie bez przyczyny. Środa. Wiosna macha do nas dłonią - dobrze, że bez rękawiczki. Ale to za mało! Dowód? Kondycja naszych piłkarskich bohaterów. Chyba zmarzli na kość, bo ruszali się w sposób mało interesujący (o ile można uznać jedenastkę spoconych facetów za interesujących, zapewne w pewnych okolicznościach można). Ale co tam! Kibice mogli odśpiewać trzy razy hymn Polski (poćwiczyli przed Euro) i pójść zjeść kolację na łódce Bols. Środa wydaje mi się również mało interesująca ze względu na wyjazd do Łodzi - banał co? Tylko dlaczego połowie dworca nagle spodobała się podróż do miasta fabryk dłuższą o 30 minut trasą. Nie pamiętam by na tej linii był ostatnio taki ruch, jak w środę.
Czwartek. Co fajnego w czwartku, pomyślmy. Po czwartku jest piątek, więc wrócić do domu można. W telewizji zamiast meczu jest Dr. House. Zjadłem na obiad makaron z posłodzonym twarogiem. Wiosna pokazuje swoje łydki. Żyć nie umierać.
A dziś piątek. Dodajmy nudny, bo jakoś plany nie takie jak zwykle i za bardzo nie mam się gdzie podziać. Makaron się skończył. Dr. House do obejrzenia tylko via download. Hm... hm... hm... może dokończę moje trupy? Miałem przekazać je Minatsu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz