
poniedziałek, 17 marca 2008
Zabijanie pingera i sprawy google'owe
Ostatecznie skończyłem z "zabawą" w serwisie pinger. Jakoś nie odpowiada mi bałaganiarski tłok w tamtym miejscu, ani uwagi czy wpisy internetowych gimnazjalistów. Brrr... to nie dla mnie. Pinger został zabity - na całe szczęście.
Co zaś tyczy się google'i. Na początku wydawało mi się, że wszystko w jednym miejscu to fajne rozwiązanie. Owszem fajne o ile możesz zmienić login. W przypadku konta na googlach nie jest to możliwe, więc potrzebne jest założenie nowego konta. Wraz ze zmianą maila, "straciłem" dostęp do dawnej picassy, bloggera, dokumentów, kanałów rss z poziomu google lab etc. Bloggera (blogspot) udało się oszukać i mogę korzystać z nowego loginu. Chcąc jednak wejść na picassę muszę korzystać ze starego konta co nieco mnie drażni. Dziwi mnie brak możliwości zmiany loginu, ale jeszcze bardziej brak importu i eksportu niektórych elementów konta google. Na szczęście kontakty na gmailu mają wspomniane opcje. Uff!

Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz