poniedziałek, 21 stycznia 2008

112

Dzisiejszy poranek zaliczam do jednego z najdziwniejszych, jeśli nie będzie najdziwniejszym porankiem tego roku, to na pewno uplasuje się w ścisłej czołówce. Najpierw zignorował mnie kierowca MZK, później zmokłem w drodze do Urzędu Miasta. A w samym urzędzie, cóż. Musiałem szybko wystukać 112.

Dzwoniłem tam pierwszy raz, zwykle telefonowało się na 99x. W przypadku sto-dwunastki łączymy się z czymś co można nazwać centralą/operatorem, mówimy o co nam chodzi, a następnie dyspozytor przełącza nas pod numer 99x. Ogólnie mogłem powiedzieć: "Z pogotowiem proszę" i uzyskałbym to samo. Przynajmniej czegoś się dowiedziałem. Zawsze myślałem, że komunikacja ze 112 wygląda odrobinę inaczej. Tzn. spodziewałem się, że przekażę wszystkie niezbędne dane, a dyspozytor zrobi resztę, powiadomi pogotowie etc.

Nie będę tutaj opisywał całej "akcji". Grunt, że wszystko dobrze się skończyło. Powiem jednak jedno, nie przypuszczałem, że 8 minut czekania na karetkę może się tak strasznie wydłużać w czasie.

I jeszcze jedno, czy podanie mojego nazwiska ratuje komuś zdrowie/życie? Straciliśmy na tym dobre 30 sekund. Mało? Czasami bardzo dużo.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Polsza innowacja, czyli kreatywna nędza z braku (przemyślanych) funduszy. Ot łUnia kazała to sobie strzelili 112 dzięki czemu np. strażacy będą odbierać wezwania na zasłabnięcie żula w rowie, a ekipa z R-ki będzie ściągać koty z drzew...

W kraju, gdzie (pseudo)duchowni mogą zakładać partie, wszystko jest możliwe.