Ostatnio jakoś szaleńczo układa mi się kalendarz zajęć. Nie inaczej było w ostatnią sobotę. Godzina 9.00 egzamin, 11.00 autobus powrotny do Piotrkowa, 13.00 odsypianie nocy, 20.00 studniówka. Niby nie strasznie, ale jak się już zacznie ten plan realizować to dopiero można odczuć ile to pracy by ze wszystkim wyrobić się na czas. Na szczęście studniówka wszystko zrekompensowała.
Zresztą, co tam studniówka. Żebyście widzieli Super Dziewczynę... niektórzy wybrańcy zobaczą na zdjęciach, ale wierzcie, że to na 100% nie będzie TO. Tak naprawdę nie wiem co mam pisać o tej nocy. Przychodzą mi do głowy jedynie słowa: cudowny, wspaniały, niepowtarzalny, piękny itp. No cóż, stać mnie dziś tylko na przymiotnikowy banał. Świetny czas, w rewelacyjnym towarzystwie. Nawet tak bardzo nie przeszkadzało mi to pokątne pijaństwo. Popląsałem, poskakałem, nabrałem energii. Na ferie!
O! Tańcowanie sprawiło, że zacząłem sobie od nowa wyrabiać kondycję, bo ostatnio przez swoją kontuzję byłem trochę nieruchawy, ale wracamy do żywych, ziemia się kręci, muzyczka gra. Żyjemy i mamy się dobrze!
P.S. Nie mogę się tych zdjęć doczekać, ale szczerze powiem, że ciekawi mnie jak wyjdzie film. Kamera nas lubiła. Żebym się tylko swojego pląsania na przyszłość nie wystraszył :P
P.S.S. Jedyne ofiary wieczoru: zaciągnięta sukienka Super Dziewczyny, "podrapany" krawat. Bóle kończynowe - w normie.
P.S.S.S. Jeszcze mi się przypomniało. Te plakietki/tarcze/okrągłe-coś-na-agrafce to dziwny wynalazek.
3 komentarze:
Te okragle cosie... nie miales takich? :>
Btw. Ja tez chciec poplasac...
Ja chciec zobaczyc zdjecia i film ;D
wierzę :) i dlatego bardzo siecieszę ,ze masz takaaaakie poztywne wrażenia :)
RoBal
Mhm... dziwne, ja co prawda zaciągniętej sukienki nie miałam, ale Mój Towarzysz miał podrapany, pozaciągany krawat... dziwne te studniówki 2008.
Buźka.
Prześlij komentarz