czwartek, 24 maja 2007

Nuda

Czasami człowiek ma takie chwile, że nie wie w co ręce włożyć. Chodzi, siada, w końcu kładzie się i nic. Nic się nie dzieje. Nuda totalna. Nie ma się za co zabrać, albo raczej nie chce się nic robić. Ot tak po prostu. Wtedy człowiek zaczyna myśleć o różnych pierdołach albo wręcz przeciwnie (np. zasypia). Wydaje mi się, że na nudę trzeba sobie zasłużyć. Tzn. jest taki czas gdy trzeba troszkę popracować, ale jest i taki, w którym mówimy pracy dość i generalnie mamy wszystko w dupce.

Ja nie lubię nudy. Nie lubię i już. Co innego odpoczynek. Gdy się człowiek napracuje to dobrze odpocząć, ale nuda to inna sprawa. Często bywa tak, że chcesz się czymś zająć, ale jakby nie ma ochoty, myślisz wtedy, że nie ma sensu, bo po co, to tylko chwilowy zapełniacz czasu. Możesz wszystko zrobić później etc. Niektórzy nazywają to melancholią, ale ja jestem daleki od takiego stanu, przynajmniej na razie.

Z nudów robi się różne rzeczy. Generalnie jestem zwolennikiem zajęcia się czymś. Dzisiaj postawiłem na South Park. Kurcze, ten serial jest tak głupawy, że aż śmieszny (bywa). Podkreślam słowo "głupawy". I... nie leczy nudy, wręcz przeciwnie. Zacząłem się zastanawiać, czy to nie jest jakaś poważna sprawa z tą nudą, bo skoro sięgnąłem już po SP to chyba nie dzieje się ze mną najlepiej.

Myślę, myślę i nie mogę wymyślić fajnego sposobu na zwalczenie tego stanu. Dziś tj. w czwartek wieczór, przy samotnym siedzeniu w pokoju, przy przesłuchanej całej dostępnej dyskografii, obejrzanych dwóch odcinkach South Parku, zjedzeniu bułki z rzodkiewką i wypiciu ok. 1 litra gazowanej wody mineralnej. Ach... były jeszcze delicje, ale nie można się z nudów obżerać bo w boczki leci. Może spacer... ale samemu średnio się chce :P

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Hmm...
Znam to... ksiazka? Czyny spoleczne?
Hmm...