sobota, 24 maja 2008

Wystawa rysunków Beksińskiego i osadnicy z Catanu

Wczoraj przypadł dzień na gospodarowanie okolic Catanu. Zanim to jednak nastąpiło i udało nam się ustalić miejsce spotkania z Danielem, wędrowaliśmy w deszczu do BWA. Całkiem lubię spacery w deszczu, o ile nie jest za zimno i wiatr nie wieje. Wczoraj było całkiem całkiem. Przejdźmy jednak już do BWA, a wspomnienia o małej parasolce (te też lubię, gdy nie muszę się chować pod nimi sam) zachowam dla siebie.

Nie pamiętam kiedy byłem w BWA, 100 lat temu chyba i jeszcze kiedyś przy okazji gry w Wampira: Maskaradę, ale odwiedziny wirtualne raczej się nie liczą. Do końca maja i bodajże przez pierwszy tydzień czerwca możemy w Piotrkowskim BWA oglądać wystawę rysunków Zdzisława Beksińskiego. Widziałem wiele jego prac w Nowej Fantastyce, fotografie w internecie, ale jednak na żywo to na żywo. Zanim udaliśmy się oglądać rysunki, zostaliśmy poczęstowani filmem. Najpierw rzecz o autorze, później o jego muzeum w Częstochowie. Trochę historii i trochę reklamy. Całość okraszona świetną muzyką, którą znają zapewne bywalcy strony beksinski.pl.

Rysunki robią wrażenie, jest w nich coś takiego, co zapiera dech w piersiach. Jednocześnie makabryczne, piękne, zastanawiające, czasem bardzo wulgarne. Wzbudzające emocje, to pewne, a przecież ze sztuką tak powinno być. Jeśli coś widzisz i mówisz "aha", to znaczy, że to przeciętna robota. Natomiast jeśli Cię przytyka, albo masz o czym mówić to znaczy, że jest to dobre. A galeria jest naprawdę świetna. A 3 złote za wejście to naprawdę drobiazg.

Druga część popołudnia to Osadnicy z Catanu. Namierzyliśmy się. Daniel podjechał "czarnym jak matka noc" samochodem. Prawie się nie zatrzymywał, na szczęście udało nam się wskoczyć, szaleńczym rajdem dojechaliśmy do miejsca gry. Otworzyliśmy zdobiony bogatymi kamieniami kufer, zamknięty na złotą kłódkę. Wieko opadło ciężko, a naszym oczom ukazały się błyszczące złotem i srebrem elementy gry.

Pytanie w przypadku osadników brzmi. Czy warto płacić blisko 100 złotych za grę planszową? Kiedyś powiedziałbym, że nie. Dziś patrząc na multum możliwości jakie dają osadnicy, łatwość "chwycenia" zasad, wykonanie poszczególnych elementów. Warto. Gra kosztuje tyle ile powinna. Solidne pudło, dobrze pasujące do siebie elementy, tekturki odpowiedniej grubości, kości drewniane (czy tez pseudo drewniane, ładne w każdym razie). Osadnicy z Catanu to grywalny zestaw, zjadacz czasu i dobra zabawa. Również niezła alternatywa dla RPG. Dlaczego? Można zagrać w towarzystwie, bez znajomości wielu zasad i napewno łatwiej przekonać kogoś do Osadników niż do RPG. Zacząłem myśleć czy nie kupić sobie czegoś takiego, ewentualnie coś stworzyć (z pewnością nie będzie problemów by namówić moją Super Dziewczynę do tego typu akcji).

Teraz nie pozostaje nic innego jak czekać do kolejnego starcia z Danielem, tym razem nie damy się tak wycyckać. Zobaczysz!

Do dzisiejszego popołudniowego pieczenia pizzy zostało jeszcze trochę czasu, więc chyba wypadałoby wziąć się za naukę prawda? Eh... nie ma opcji. Do pracy!

1 komentarz:

Daniel pisze...

Czekaj aż uraczę Was Puerto Rico albo jakąś karcianką :)