czwartek, 15 maja 2008

Trupy są najlepsze

To się chyba nazywa złośliwość rzeczy martwych. Podobno jest tak, że komputery psują się wtedy, kiedy są najbardziej potrzebne. Aż do 6 maja nigdy tego nie odczułem. Postanowiłem się mocno wziął do roboty, na co mój sprzęt zareagował... właściwie nie zareagował. Mój komputer jest gorszy ode mnie. Śmiem twierdzić, że jest nawet bardziej niebieski niż ja. Jego leniwa reakcja tylko to potwierdza. Na szczęście mój domowy staruszek nadal działa i mimo kosmicznej dezaktualizacji sprzętu da się na nim jakoś pracować. Teraz nie robią już takich pancernych komputerów, samochodów i czołgów jak kiedyś. Wszystko się rozsypuje gdy kończy się gwarancja. Koszmar miniaturyzacji połączony z usprawiedliwieniem - "nic nie jest wieczne". Producenci różnorakiego sprzętu mogliby dołączać to hasło do swoich reklam. Kurcze, to dość frustrujące - informatyk, bez komputera. Ale jakoś radę się daje, nie ma co smęcić.

Bardziej ubolewam nad tym, że miasto rośnie. Rośnie tuż przed moim blokiem i na moich oczach, z każdym tygodniem jest coraz większe i coraz mniej mi się podoba. Niby normalka, ale jakoś widok łąk był czymś o wiele ciekawszym, niż rzut oka na plac budowy. Takie już życie. Dziurawą, żwirową ("czarną") drogę zmienili na asfaltówkę, boisko na parking, łąki "ewoluują" w bloki, starą colę zmieniają na nową... kiedyś nam nawet parki obiecywali. Zabawne, z perspektywy czasu. Ciekawi mnie co w ciągu najbliższych kilku lat "wyrośnie" w naszym sąsiedzkim sadzie.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

bedziesz mial z okna widok na ladne drzewka, szkoda ze betonowe :/