niedziela, 16 września 2007

Ubuntu

Od dłuższego czasu pragnąłem spróbować zabawić się z czymś innym niż wszędobylski Windows. Dystrybucji Linuxa jest wiele jednakże zawsze jakoś brakowało czasu i chęci na ściąnięcie którejś wersji z sieci. W końcu trafiła się okazja, Kowal podarował mi krążek z Ubuntu i zaczęło się.

Instalacja

Proces prawie konwencjonalny. Mamy tutaj standardowe "nexty", więc nic nowego. Podoba mi się, że system wchodzi najpierw z LiveCD i jeśli nam się podoba to już w działającym środowisku linuxowym dokonujemy instalacji systemu. Czyli mamy ładną rozdzielczość (prawie, ale o tym dalej), kolorki oraz tapetkę. Wydzielenie partycji z Windowsa XP SP2 na Ubuntu odbywa się bezproblemowo. Wskazujemy jaką część dysku chcemy wydzielić do partycji linuxowej i lecimy dalej. Poszło gładko. Schody zaczęły się później.

Schody czyli rozdzielczość

Pierwszy i zasadniczy kłopot w Ubuntu to rozdzielczość. Docelowo zależało mi na uzyskaniu przedziału 1280x800. 800x600 czy 1024x786 to żaden kłopot bo te rozdzielczości mamy normalnie dostępne. Monitory panoramiczne nie są jednak jeszcze standardem. A skoro system nie widzi żądanej rozdzielczości, to co wypadałoby zrobić? Sterowniki! Tak, ale nie mamy tutaj wizardowych setupów jak w przypadku Windowsa, więc robi się ciężko. Jednak z pomocą nadchodzi polskie forum buntu. Okazuje się, że modyfikacja niejakiego xorg.conf może pomóc w uzyskaniu efektu. Zacząłem się bawić i uszkodziłem rozdziałkę do tego stopnia, że obraz był wyświetlany niczym w kalejdoskopie. Być może K-bay, który pomógł w naprawie problemu opisałby to lepiej. Tak czy siak udało się osiągnąć pożądany efekt przez edycję xorg.conf jednak nie vimem, ale przy pomocy polecenia recofigure - czy jakoś tak. Szczerze powiedziawszy do końca nie pamiętam jak to zrobiłem. SZOK! Ale udało się!

Wrażenia ogólne

Na razie jestem przerażony wszelakimi instalacjami. Jak na razie wiem, że można korzystać z instalatora pakietów Synaptic. Znajdujemy interesujący nas program na liście i buch. Druga metoda to terminal i klepanie poleceń instalacji z paluszków. Czasem wpadnie jakiś kod do skompilowania - chyba, że się mylę - dopiero później instalacja.

Nieco przeszkadza mi inne zachowanie programów w porównaniu do windowsowych odpowiedników.

Ubuntu podoba mi się z dwóch powodów. Po pierwsze po instalacji systemu mam niemal wszystko by rozpocząć pracę. Większość niezbędnych programów już jest. Sama instalacja nie zajmuje więcej jak jedną godzinkę. Wizualnie Ubuntu też przyjemnie wygląda. Poza tym system jest linuxem czyli jego największą zaletą jest konfigurowalność.

Co będzie dalej z buntu zobaczymy.

Na razie mój Ubuntu wygląda tak:

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Cool :D Wyglada fajnie :)
Ucz sie i poznawaj tajniki. Jak bedziesz zadowolony, to pozniej Ty bedziesz pomagal mi ;)